środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 7

- Nie mów mi, że to oni-powiedziałam do Emmy.
- Tak, to oni.
- Chodź szybko.- pociągnęłam ją w przeciwnym kierunku.
- Ała. Ej stój. Czemu nie chcesz ich widzieć, podobno ich lubisz?- zapytała.
- Bo ich lubię, tylko nie chce żeby ktoś wiedział, że ich znam.- westchnęła.- Co?
-Nic.- szłyśmy tam gdzie Emma prowadziła.
- Gdzie idziemy? Miałyśmy iść na kawę.
- Miałyśmy, ale pójdziemy w inne miejsce.- nie zadawałam pytań tylko szłam. Doszłyśmy do naszych domów. Posłałam jej pytające spojrzenie.- Spokojnie.- ruszyła w stronę lasku koło naszych domów.
- Emma? Gdzie idziesz?
- W to miejsce. No chodź.- pociągnęła mnie za rękę. Nie byłam pewna czy to taki dobry pomysł. Wyprowadziła nas na jakąś niewielką dróżkę. Szłyśmy po niej przez dobre 15 minut, aż w końcu wyprowadziła nas na jakąś polankę.
- Jesteśmy.- powiedziała dziewczyna, która usiadła na wystającym konarze pod drzewem.
- To tutaj?
- Tak. Przychodzę tutaj co roku na rozpoczęcie i zakończenie.
- Dlaczego?- uśmiechnęła się smutno.
- Znalazłam tą polanę z dziadkiem i bratem. Często tu przychodziliśmy. Urządzaliśmy sobie tutaj różne konkursy, pikniki i takie tam. Pewnego dnia kiedy miałam 10 lat mój dziadek przyprowadził nas tutaj. Od jakiegoś czasu zachowywał się dziwnie. Tamtego dnia powiedział nam, że to jego ostatnia wizyta na tej polanie i żebyśmy o niej nie zapomnieli. Powiedział nam też jak bardzo nas kocha i, że będzie za nami tęsknił. Parę dni później umarł. Miał raka i nic już nie dało się z tym zrobić. Od tamtej pory Chris przychodził ze mną tu przez 4 lata, ale później uznał, że to nam go nie przywróci i to strata czasu i przestał. Ja nie przestanę.- chciało mi się płakać. Bardzo. Przypomniał mi się tata. Tylko on się ze mną nie pożegnał.
- Emma.- przytuliłam się do niej.
- To nic takiego. Wiem, że i tak nie zrozumiesz co to za ból.- trochę mnie to zezłościło.
- Właśnie, że wiem jak to jest.
- Wiesz?
- Rok temu mój tata zginął w wypadku samochodowym, który ja przeżyłam. Sprawcy nie znaleziono.
Tylko, że ja się  z nim nie pożegnałam. Jest różnica.
- Przykro mi.- powiedziała. Siedziałyśmy w ciszy. Dość długo.- Wiesz co?
- Co?
- Od dzisiaj to będzie też twoja polana. I twojego taty. Takie nasze miejsce spotkań z nimi. Co ty na to?- zapytała. To naprawdę miłe z jej strony.
- To chyba najmilsza rzecz jaką przyjaciółka mogła dla mnie zrobić.- siedziałyśmy tam do późna. W ciszy. Zastanawiałam się czy tata na mnie patrzy. Czy tęskni za mną tak jak ja za nim. Chciało mi się płakać. Wróciłyśmy koło 20 do domu. Poszłam coś zjeść, opowiedzieć mamie o klasie, wykąpać się, obejrzeć jakiś tandetny film i na koniec pójść spać.
---------------------------------------------------
I jak?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz