sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 11

- Chris, spokojnie.
- Nie będę spokojny jasne? Pytam gdzie ona jest?!
- Jest tutaj. Siedzi w kuchni.- wparował do niej.
- Emma!!
- Chris?- z dziewczyny zszedł kolor.
- Możesz mi do cholery powiedzieć czemu nie wróciłaś do domu na noc? Znów chodziłaś gdzieś z tym frajerem? Rodzice zaraz będą. Chodź w tej chwili!
- Daj mi chwilę muszę..- nie skończyła.
- Nie, nie dam. Idziemy.- pociągnął ją w stronę wyjścia.
- A może trochę spokojniej?- wtrącił się Niall.
- A kim ty jesteś, żeby mnie uspokajać?
- Jestem jej przyjacielem, a ty niby kim?
- Jej bratem geniuszu. Nie wtrącaj się!- wyszli.
- To było dziwne- stwierdził Hazza.
- Nawet bardzo.- potwierdził Lou.
-Dobra, dajcie spokój.- powiedziałam.
- Jak chcesz.- powiedział Liam.
- To, że jest jej bratem nie oznacza, że może ją tak traktować!- mówi zdenerwowany Niall.
- Masz racje kuzyn, ale nic na to nie poradzisz.- poklepałam go po ramieniu. Nie zmienisz ich...
Oczami Emmy:
Kiedy wyciągnął mnie z domu Lany czułam wstyd. Traktował mnie jak małe dziecko. 
- Możesz się ogarnąć?! Jesteś idiotą czy co?
- To może ty się ogarniesz? To ty dajesz dupy jakiemuś lalusiowi żeby być tępą modeleczką. I to ty znikasz cały czas!
- Może dlatego, że chcę coś osiągnąć i mój brat to zjeb?!
- Ty szm..
- Dzieci idźcie się oporządzić. Za godzinę będą rodzice.- powiedziała babcia. Nie musiała dwa razy powtarzać. Pobiegłam na górę. Wzięłam prysznic i zrobiłam sobie codzienny makijaż. Ubrałam na siebie balerinki i żółtą letnią sukienkę, ponieważ jest początek września i jest jeszcze ciepło. Włosom pozwoliłam opaść kaskadami na plecy. Usłyszałam wołanie z dołu. Zeszłam. Czekali na mnie tam rodzice.
- Emma, jakaś ty piękna.- westchnęła mama.

- Jak ty wyrosłaś.- powiedział tata. Nie było ich 2 tygodnie.
- Tak, bardzo.- usiedliśmy wszyscy przy stole, żeby zjeść obiad. Musiałam siedzieć koło mojego brata. Niestety..
- I jak tam wam było bez nas?- zaczęła mama.
- Dobrze.- odpowiedzieliśmy równo z Chrisem. 
- To dobrze. Emma jak tam z Elliotem?- kurwa.
- A dobrze.- kłamstwo, nigdy nie było dobrze i teraz już nie jesteśmy razem.
- To dobrze. A ty Chris znalazłeś sobie jakąś panne?
- Moją panną jest mój motor.- co za gadka. Jezu. Rozmawialiśmy do wieczora po czym tata zaproponował:
- Może zaprosimy tych nowych sąsiadów do nas na grilla?
- Świetny pomysł.- powiedziała mama. - Chętnie ich poznam.- no to ładnie.- Emma pójdziesz ich zaprosić?
- Jasne.- wstałam od stołu i ruszyłam do domu mojej przyjaciółki. Już się boje jak to wyjdzie.
-----------------------------
Ej jest tu ktoś w ogóle? Bo to trochę nie fajnie jak piszę i nie widzę jakiegokolwiek zainteresowania tym ;/

sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 10

- Przecież przed chwilą wyszłyśmy. Musiał pan widzieć.- wykłócała się Emma.
- Nic nie widziałem. Bez przepustki to na koniec kolejki!- krzyknął i nas wypchnął. Frajer.
- Musimy chyba wracać do domu.
- Chyba tak.- ruszyłyśmy. Wysłałam sms'a do Nialla, że muszę wracać do domu i żeby się o mnie nie martwił. Szłyśmy w milczeniu, która musiałam przerwać.
- Czemu chodziłaś z tym chłopakiem skoro jesteś piękna i mogłabyś być modelką bez tego.
- Byłam na spotkaniu. Jego tacie nie spodobałam się. Nie wziął mnie. Wychodząc wpadłam na niego i się umówiliśmy. Zaproponował mi ten układ. Zgodziłam się. I przez to pokłóciłam się z Chrisem. Nazwał mnie dziwką. Ma rację. A teraz to..- złapałam ją za rękę.
- Słuchaj, on się o Ciebie martwi. Był u nas parę godzin temu, pytał się o ciebie. Jemu zależy.
- Jemu? Ha. Babcia go pewnie przysłała. Mama ciągle wyjeżdża i sypia z kim popadnie, tata ciągle wyjeżdża i też to robi, babcia jedynie o nas się martwi i Chris czuje się odpowiedzialny. On ma mnie za szmatę.- zrobiło mi się smutno.
- Przykro mi.
- Nie musi ci być przykro.- odparła sucho. Wpadłam na pomysł.
- Może wpadniesz do mnie na noc?- spojrzała na mnie
- Mówisz poważnie?- pokiwałam głową.
- Tak, ale jest warunek. Napisz, że nocujesz u mnie do swojej babci lub brata żeby się nie martwili.
- Ok.- szybko napisała. Szłyśmy 25 minut. Kiedy weszłyśmy do domu było cicho. Mama spała. Pobiegłyśmy do mojego pokoju. Rozłożyłyśmy pełno kocy, poduszek i kołder na podłodze. Zrobiłyśmy sobie po herbacie i położyłyśmy się. Plotkowałyśmy, zwierzałyśmy się.
- No to kto ci się podoba?- zapytała.
- MI? Nikt.- spojrzała na mnie.
- Jasne, no mów. Na pewno jest ktoś taki. Chociażby ktoś od twojego kuzynka.- puściła mi oczko.
- No może trochę Zayn..- powiedziałam i zarumieniłam się.
- Jej. Mówiłam, że ktoś jest!
- No dobra, a tobie.
- No wiesz... Może tak troszeczkę twój kuzyn, ale tak troszeczkę.- pokazała palcami.
- No wiesz to ja moe mu coś tam o tobie szepnąć.- uśmiechnęłam się.
- Nie próbuj. Jeśli będę chciała poradzę sobie sama.- pokazała mi język.
- Skoro tak mówisz.- pogadałyśmy trochę i poszłyśmy spać.
Rano:
Wstałyśmy koło 10. Mama w pracy, sobota, luz. Zeszłyśmy na dół żeby zrobić sobie śniadanie.
Zrobiłyśmy sobie po kanapce z serem. Objadałyśmy się kiedy zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć. Zdziwiłam się. Stali tam chłopcy.
- Cześć.- powiedziałam.
- Cześć.- odpowiedzieli.- Możemy?- zapytał Liam.
- Jasne.- weszli. Przywitali i poznali się z Emmą. Harry patrzył na nią jak na kolejną zdobycz. Przewróciłam oczami.- Więc, co was do mnie sprowadza?
- Przyjechaliśmy zobaczyć jak się masz.- powiedział Niall.
- A dobrze się mam.
- To dobrze.- chłopcy przysiedli się do nas i rozmawiali z nami. Byli oczarowani blondynką. Najbardziej Niall. Aż miło patrzeć. Kolejny dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć.
- Gdzie ona jest?!- zapytał wściekły Chris. Cholera...
-------------------------------
I jak? Może być? Proszę o komentarze. Przepraszam, że krótki. ;/

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 9

Kolejne dni w szkole mi szybko zleciały. Ogólnie nauczyciele są spoko, tylko jest parę wyjątków. Z Emmą jestesmy pokłócone, ale i tak ze sobą siadałyśmy. Szykujemy sie teraz z mamą na przyjście chłopaków. Denerwuję się, bo nie rozmawiałam z nimi od tamtego wieczoru. Ciekawe czy mają mnie za wariatkę. Ciekawe... Stoł jest juz przygotwany, jest pełno różnego jedzenia. W końcu będzie Niall i 4 innych chłopaków. Pewnie on sam zje połowę tego. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Przyszli! Mama poszła otworzyc. Powitała ich ciepło. Nieźle się odstawili. Przywitałam się z nimi. Sądząc po ich zachowaniu nie uwarzają mnie za wariatkę. Usiedliśmy. Mama zadawała im pełno pytań, na które oni chętnie odpowiadali. Zapowiadał się miły wieczór. Znów zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć drzwi. Stał w nich Chris.
- Cześć Lana. Może jest u Ciebie Emma?- zapytał.
- Nie, nie ma jej tu. Nie rozmawiałam z nią od paru dni.
- Kurde. Czyli, że nie wiesz gdzie mogła pójść?
- Przyrko mi, ale nie.
- OK. Dzięki. Miłego wieczoru. Cześć.
- Nawzajem. Pa.- wyszedł.Ciekawe gdze podziewa się Emma.
- Kto to był?- zapytała mama Wszyscy skupili swoja uwagę na mnie.
- Chris.- mamie nic to nie mówiło.- Brat Emmy.
- Aaa. A co chciał?
- Pytał się czy Emma tu jest.
-Mhm. A nie wiesz gdzie jest?
- Nie.- nie wnikała. Rozmawialiśmy jeszcze trochę, aż w końcu skończyło się jedzenie, a wszyscy byli najedzeni.
- Lana. Zastanawialiśmy się czy nie pójdziesz z nami na imprezę?- zapytał Niall
- Zgódź się.- powiedział Lou.
- Wiemy, że chcesz.- rzekł Harry.
- To jak Lana?- zapytał Liam
-No.. Okej. Mogę iść.
- To super. Zbieramy się.- odezwał się Zayn.
- Jasne.- wyszliśmy i wsiedliśmy do dużeo samochodu. Harry prowadził. Powiedzieli, że jedziemy do najlepszego klubu w Londynie. Po 20 minutach byliśmy na miejscu. Była ogromna kolejka. Chłopcy nie przejeli się tym. Poszliśmy na sam początek. Bez problemu nas wpuszczono. No, no. Nieźle.
- Chcesz coś do picia?- zapytał Zayn.
- Nie dzięki.- uśmiechnęłam się. Zauważyłam, że chłopcy się rozdzielili i zostałam sama z mulatem. Nie wyglądal jakby chciał mnie zostawić.
- Zatańczymy?- zgodziłam się. Ruszyliśmy na parkiet. Tańczyliśmy. Muszę przyznać, że jest świtnym tancerzem. Naprawdę było miło. Nagle ktoś mnie popchnął przez co wpadłam na Zayna. Złapał mnie. Spojrzelismy sobie w oczy. Uśmiechnął się co odwzajemniłam. Patrzylismy tak przez chwilę dopóki ne zauważyłam znajomej sylwetki za nim. Emma. Co ona tu robi? Popatrzyłam na nią płakała. Chciała się wydostać jak najszybciej z klubu.
- Przepraszam na chwilę.- powiedziałam i ruszyłam w ślad za nią. Przepychałam się przez ludzi. Wyszła, ja za nią.
- Emma.- krzyknęłam na co ona się odwróciła. Płakała. Była zdenerowana.- Emma, co się stało?
- Nie chcesz tego słuchać.
- Chcę. Jesteśmy przyjaciółkami. Powiedz.
- Spotykałam się z takim frajrem, który jest synem gościa , który prowadzi firme modelarską. Miał mi pomoc. Miałam zostać modelką. Ale miałam się z nim spotykać. Ale on teraz chciał żebym sie z nim przespała. Nie zgodziłam się, a on zerwał układ.- zaczęła szlochać. Przytuliłam się do niej.
- Chodź. Wrócmy do środka. Nie jest warty twoich łez.- chciałysmy wejść, ale drogę zagrodził nas ochroniaż.
- Przepustka, albo na koniec kolejki!- warknął. No pięknie.
------------------------------------
I jak sie podoba? Wogóle ktoś tu jest? ;/

piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 8

Pip.Pip.Pip. Głupi budzik. Trzeba wstawać do szkoły. Codziennie mam zajęcia od 9.00 do 15.00. Super. A do tego mundurki. Eh. Ruszyłam do łazienki. Umyłam się i zrobiłam lekki makijaż. Potem nie chętnie spojrzałam na mundurek. Jasno niebieska koszula, krótka, kraciasta spódnica w kolorach czerwieni,czerni i żółci, a do tego krawat w takim samym wzorze i kolorystce co spódnica. Buty to czarne balerinki. Musimy nosić jeszcze rajstopy pod kolor skóry, czarne marynarki z emblematem i czarne torby. Fu. Mój plan wygląda następująco:
Poniedziałek: Matematyka, Biologia, Geografia, Angielski, Hiszpański, Fotografia.
Wtorek: Fizyka, Angielski, Chemia, Matma, WOS, W-F
Środa: Fotografia, Hiszpański, Biologia, Angielski, Zajęcia plastyczne, Historia.
Czwartek: W-F, Geografia, Fizyka, Matematyka, Muzyka, Biologia.
Piątek: Biologia, Matematyka, Hiszpański, Fotografia, Historia, Wos.
Ale super plan. Łuhu, Przynajmniej w piątek pierwsze 4 lekcje to, to co chciałam mieć rozszerzone. Wpakowałam jedzenie do torby, zamknęłam drzwi na klucz i ujrzałam Emme. Miała na sobie mundurek, ale założony tak prowokująco. Zmierzyła mnie wzrokiem po czym podeszła do mnie i zaczęła poprawiać mój wygląd. Poluźniła krawat, rozpięła parę pierwszych guzików koszuli, Podwinęła rękawy koszuli i marynarki, spódnice podciągnęła do góry. Wyglądałam teraz jak ona. Nie czułam się zbytnio dobrze. Poszłyśmy do szkoły. Spędziłyśmy każdą lekcje siedząc ze sobą w ostatniej ławce pod ścianą. Wolałabym siedzieć gdzieś z przodu, ale cóż. Emma to szkolna królowa. Wszyscy na nią patrzą z podziwem. Jest piękna, prowokująca, mądra. Czego chcieć więcej? Nawet na przerwie obiadowej każdy siedział blisko i obserwował każdy jej ruch. Aktualnie jestem w domu. Jest 17.00. Nie miałam pracy domowej, bo pierwszy dzień szkoły. Nauczyciele są mili. Jestem ubrana w dres. Siedzę na dole i oglądam telewizje. Towarzyszy mi mama siedząca w fotelu i trzymająca Charliego, mojego kotka na kolanach. Oglądamy jakiś Talk Show kiedy ktoś dzwoni do drzwi. Kieruję się w ich stronę. Stoi w nich Emma.
- Hej.- znów mnie zmierzyła.- Idź się przebrać, bo impreza się szykuje.
- Impreza? Po co impreza?
-Jak to po co? Żeby się zabawić i poznać ciekawych ludzi.
- Jutro szkoła, a ja muszę teraz nieźle pracować, bo chcę się dostać na jak najlepsze studia.
- Ale to ważne , musisz się poznać z ludźmi.
-Oni nie chcą mnie poznać. Oni chcą Ciebie.
- Nie prawda.
-Prawda. Nie marudź i chodź ze mną.
- Nie, nie idę .
- Nie to nie. Łaski bez! Tylko potem nie marudź, że nikt Cię nie zna!- odeszła a ja weszłam do środka
- Kto to był?
-Emma. Nic ważnego.
-Aha. Niall dzwonił.
-I?
-Przyjdzie z chłopcami na kolacje w piątek.
-Super.- usiadłam i oglądałam dalej. Wieczorem poszłam pod prysznic, ubrałam się piżamę i poszłam spać.
-----------------------------------
I jak? Każdy kto czyta niech zostawi komentarz. Ważne!

środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 7

- Nie mów mi, że to oni-powiedziałam do Emmy.
- Tak, to oni.
- Chodź szybko.- pociągnęłam ją w przeciwnym kierunku.
- Ała. Ej stój. Czemu nie chcesz ich widzieć, podobno ich lubisz?- zapytała.
- Bo ich lubię, tylko nie chce żeby ktoś wiedział, że ich znam.- westchnęła.- Co?
-Nic.- szłyśmy tam gdzie Emma prowadziła.
- Gdzie idziemy? Miałyśmy iść na kawę.
- Miałyśmy, ale pójdziemy w inne miejsce.- nie zadawałam pytań tylko szłam. Doszłyśmy do naszych domów. Posłałam jej pytające spojrzenie.- Spokojnie.- ruszyła w stronę lasku koło naszych domów.
- Emma? Gdzie idziesz?
- W to miejsce. No chodź.- pociągnęła mnie za rękę. Nie byłam pewna czy to taki dobry pomysł. Wyprowadziła nas na jakąś niewielką dróżkę. Szłyśmy po niej przez dobre 15 minut, aż w końcu wyprowadziła nas na jakąś polankę.
- Jesteśmy.- powiedziała dziewczyna, która usiadła na wystającym konarze pod drzewem.
- To tutaj?
- Tak. Przychodzę tutaj co roku na rozpoczęcie i zakończenie.
- Dlaczego?- uśmiechnęła się smutno.
- Znalazłam tą polanę z dziadkiem i bratem. Często tu przychodziliśmy. Urządzaliśmy sobie tutaj różne konkursy, pikniki i takie tam. Pewnego dnia kiedy miałam 10 lat mój dziadek przyprowadził nas tutaj. Od jakiegoś czasu zachowywał się dziwnie. Tamtego dnia powiedział nam, że to jego ostatnia wizyta na tej polanie i żebyśmy o niej nie zapomnieli. Powiedział nam też jak bardzo nas kocha i, że będzie za nami tęsknił. Parę dni później umarł. Miał raka i nic już nie dało się z tym zrobić. Od tamtej pory Chris przychodził ze mną tu przez 4 lata, ale później uznał, że to nam go nie przywróci i to strata czasu i przestał. Ja nie przestanę.- chciało mi się płakać. Bardzo. Przypomniał mi się tata. Tylko on się ze mną nie pożegnał.
- Emma.- przytuliłam się do niej.
- To nic takiego. Wiem, że i tak nie zrozumiesz co to za ból.- trochę mnie to zezłościło.
- Właśnie, że wiem jak to jest.
- Wiesz?
- Rok temu mój tata zginął w wypadku samochodowym, który ja przeżyłam. Sprawcy nie znaleziono.
Tylko, że ja się  z nim nie pożegnałam. Jest różnica.
- Przykro mi.- powiedziała. Siedziałyśmy w ciszy. Dość długo.- Wiesz co?
- Co?
- Od dzisiaj to będzie też twoja polana. I twojego taty. Takie nasze miejsce spotkań z nimi. Co ty na to?- zapytała. To naprawdę miłe z jej strony.
- To chyba najmilsza rzecz jaką przyjaciółka mogła dla mnie zrobić.- siedziałyśmy tam do późna. W ciszy. Zastanawiałam się czy tata na mnie patrzy. Czy tęskni za mną tak jak ja za nim. Chciało mi się płakać. Wróciłyśmy koło 20 do domu. Poszłam coś zjeść, opowiedzieć mamie o klasie, wykąpać się, obejrzeć jakiś tandetny film i na koniec pójść spać.
---------------------------------------------------
I jak?