CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
- Usiądź- posadził mnie na krześle Zayn. Wszyscy byli spięci.
- Więc o co chodzi?- zapytałam. Panowała krępująca cisza.W końcu Zayn ją przerwał.
- Pamiętasz dzień w którym zginął twój ojciec?- zapytał.
- Tak.- powiedziałam szybko.
- A datę?
- 13 września. Urodziny Nialla.- zamknął oczy, a kiedy je otworzył w jego oczach stały łzy.- O co chodzi?
- Byliśmy tam... Niall tak strasznie chciał się z tobą spotkać. Jechaliśmy do ciebie, ale wcześniej trochę wypiliśmy i... Louis stracił kontrolę nad kierownicą i wjechał w samochód osobowy... Uciekliśmy z miejsca wypadku, zniszczyliśmy samochód, za czyściliśmy ślady... Nialll nie pojawił się na pogrzebie bo było mu ciężko...- straciłam oddech
- Czy ty mi chcesz powiedzieć, że zabiliście tatę? - wyszeptałam
- Tak.- powiedział spuszczając wzrok. Przez chwilę to przetwarzałam. ZABILI MI TATUSIA...
- Przez ten cały czas mnie oszukiwaliście... Uczyniliście mnie szczęśliwą, a teraz dowiaduje się że odebraliście mi ojca... Nienawidzę was! Nienawidzę was kurwa! Jesteście zjebami! A ciebie Zayn nienawidzę najbardziej!- ściągnęłam naszyjnik i cisnęłam nim w chłopaka.Wpadłam w szał i wyleciałam z domu. Już nie mam nikogo... Może Emmę. Wybrałam do niej numer. Odebrała.
- Nie mogę gadać- powiedziała na wstępie.
- Potrzebuję cię...
- Zrozum że nie mam czasu!- krzyknęła i się rozłączyła. Wtedy już zrozumiałam, że moje życie nie ma sensu...
***
Tabletki zdobyłam bez problemu. Alkohol ukradłam. Poszłam do toalety w galerii. usiadłam w na klozecie. Zawartość pudełeczka wsypałam sobie do gardła i popiłam piwem. Po krótkim czasie zaczęłam umierać. Żegnaj świecie... Witaj tato.
-----------------------------
Zaskoczone? Proszę żeby chociaż komentarz się pojawił. Do tygodnia dodam nn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz