niedziela, 10 listopada 2013

Prolog

Jest 14.08.2013r. Dwa tygodnie temu miałam próbę samobójczą. Przedawkowałam tabletki. Chcieli dać mi po tym kaftan bezpieczeństwa, ale mama mnie uratowała. Powiedziała, że nie potrzebuję tego. Zrobiłam to, w dniu zawodów tenisa. Trenuję go od tak dawna. Nie chciałam już tego robić, bo nie miałam dla kogo. Zobaczyłam, że do mojej koleżanki przyszedł tata. Pogratulował jej świetnego meczu, powiedział,że jestz niej dumny i pocałował ją w czoło. Nie wytrzymałam tego, coś we mnie pękło. W dodatku codziennie się okaleczałam. Ludzie mieli mnie za jakąś świruskę, nie chcieli mi uwierzyć. Nie dziwię się im. Jedyną osobą wierzącą mi była mama,choć już powoli przestawała. Ehh.. Tak za nim tęsknie. Czemu to on musiał zginąć , a nie ja? wszystko by było łatwiejsze. Nie musiała bym żyć, ze świadomością, że ludzie na mnie krzywo patrzą, Teraz siedzę na cmentarzu, przy jego grobie, dużo tu przesiaduję, lecz to ostatni raz. Za chwilę jadę do Londynu. Mama twierdzi, że tm będzie nam lepiej. Nikt poza Niallem nie będzie nas znał. Będę mogła zacząć od nowa. Myli się. Moje życie nie będzię nigdy lepsze. Po stracie taty i wyjeździe kuzyna czułam pustkę, której niczym nie dało się zapełnić.Szkoda, że udało mi się przeżyć,naprawdę szkoda.
- Lana?- usłyszałam głos mamy.
-Tak?
- Wiedziałam, że Cię tu znajdę. Musimy już jechać.
- Naprawdę musimy wyjeżdżać i to do Londynu?  I zostawić tatę?- zapytałam z odrobiną nadziei.
- Kochanie, to wielka szansa. Tam zaczniemy nowe,lepsze życie,a tata jest z nami cały czas. Jest w naszych sercach.
- Naprawdę wierzysz, że możemy zacząć żyć normalnie?
- Tak, córeczko. Chodź, wyjedźmy stąd. Myślę, że obie mamy dosyć tego miejsca.- posłusznie wstałam i ruszyłam do pełnego samochodu.
-Reszta naszych rzeczy jest już w drodze do Londynu?- pokiwała głową.
Wsiadłyśmy do naszego Jeepa. Z tyłu siedział mój kotek Charlie. Wskoczył mi na kolana, bo wiedział, że zacznę go głaskać.
- Gotowa na nowe życie?
-Gotowa.- nie wiem czy dobrze odpowiedziałam. Czy jestem gotowa?
Ruszyłyśmy. Nie byłam przekonana, ale cóż. Nie mogę się sprzeciwić, bo mama uchroniła mnie przed  tyloma sprawami. Do promu czytałam i słuchałam muzyki. Kiedy prom odbił od portu posmutniałam, a zarazem poczułam ulgę. Może mama ma racje, że będzie lepiej? W naszym nowym domu mamy być w nocy. Pomimo, że jest południe, jestem padnięta, więc zasnęłam.
-----------------------------------------------
Jeśli ktoś to czyta proszę o komentarze. Wiem,że krótko. Mam nadzieję, że się wam podoba.

4 komentarze:

  1. ja czytam :D Zapowiada się ciekawie. Nowy dom, nowe miasto, nowi znajomi. Z takiego mixa zawsze wychodzi coś ciekawego ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki ^^ Nowy rozdział pojawi się niestety za parę dni ponieważ mam dużo nauki.

      Usuń
  2. Ja też dołączam się do czytelników. Zapowiada się coś naprawdę fajnego :D
    http://inked-fanfiction-tlumaczenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuje Bardzo,bardzo,bardzo <3

    OdpowiedzUsuń